Zmarły 69-latek na środku pola – lekarka nie chce wystawić karty zgonu, bo ma buty za 500 zł

Policjanci z Piekar Śląskich 29 października ponad 12 godzin czuwali przy zwłokach mężczyzny na środku pola. Czemu zwłoki nie zostały od razu zabrane do kostnicy? Co mają do tego buty lekarki warte 500 zł?

Mourning 1589195 960 720 skalowacz pl

Jak podaje Gazeta Wyborcza, mieszkaniec Piekar Śląskich parę dni temu dowiedział się od kolegi rolnika, że właśnie zebrał plony z pola. Zaproponował 69-latkowi, by przyjechał do niego i zebrał sobie pozostałe warzywa, by się nie zmarnowały. Mieszkaniec nie czekając, wsiadł więc do samochodu i pojechał na obrzeża miasta. Gdy zbierał warzywa, 69-latek, stracił przytomność i zmarł. W okolicach godziny 17. spacerowicz zauważył stojący na poboczu samochód oraz ciało leżące na środku pola. Niezwłocznie zawiadomił o fakcie policję.

Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce stwierdzili, że 69-latek jest zimny, siny i bez jakichkolwiek oznak życia. Aby zabrac ciało, musi zostać najpierw wydana karta zgonu – taki dokument może wystawic tylko lekarz. Policjanci pojechali do Miejskiego Szpitala w Piekarach Śląskich i poprosili lekarkę będącą na dyżurze, aby udała się z nimi i wystawiła kartę zgonu. Ta jednak odmówiła. Mundurowi sporządzili z tego notatkę służbową.

Buty za 500 zł powodem odmowy wykonania swoich powinności

Czemu lekarka odmówiła wyjazdu i wystawienia aktu zgonu? Powodem były jej buty za 500 zł. Kobieta nie chciała pojechać na pole, bo nie daj Boże mogłaby je tam ubrudzić, a co gorsza zniszczyć. Policjanci poinformowali o tej sytuacji dyrektora szpitala, który oznajmił, że próbuje przekonać lekarkę do wyjazdu, jednak ta nie musi się wcale zgodzić. Lekarka zgodziła się, jednak postawiła szereg warunków. Stwierdziła, że nie pojedzie radiowozem tylko ambulansem, a policjantom nakazała załatwienie butów na zmianę, bo jej własne są zbyt drogocenne.

Lekarka jednak zjawiła się na miejscu o 21.30. Jak mówią mundurowi, kobieta kazała im podwieźć się radiowozem na środek pola, pod samo ciało. Taka podróż była niemożliwa ze względu na ukształtowanie terenu. Należało przejść kilkadziesiąt metrów pieszo od pobocza by dotrzeć do ciała. Słysząc sprzeciw mundurowych, kobieta oznajmiła, że boi się iż złamie nogę, po czym wsiadła do ambulansu i odjechała. Jak mówi oficer policji, lekarka na odchodne rzuciła, że denatowi nie zrobi różnicy, ile będzie leżał.

Policjanci cały czas próbowali skontaktować się z okolicznymi lekarzami, by któryś z nich przyjechał i wydał kartę zgonu. Prośby funkcjonariuszy spotykały się jednak z odmowami. Rodzina 69-latka jak i prokurator, który przybył na miejsce – oni również szukali kogoś, kto stwierdzi zgon. Bezskutecznie. Ostatecznie władze miasta zadecydowały, że kartę zgonu wypisze biegły sądowy, któremu zapłacą. Dokument został wystawiony na następny dzień, 30 października przed godziną 6 rano.

Subskrybuj piekary.info

google news icon