Nie tylko w Kozłowej Górze płynęły rzeki. W jednym z domów w Orzechu było pół metra wody

W Piekarach Śląskich podczas ubiegłotygodniowej ulewy odnotowano 72 interwencje straży pożarnej. Zamiast ulic były koryta rzek, które porywały z nurtem wszystko, co spotykały na drodze. Niewesoła sytuacja była także w Orzechu - w jednym z domów było aż pół metra wody. Jego mieszkańcy pozostali bez rzeczy osobistych.

W godzinach popołudniowych w czwartek, 9 czerwca nad województwem śląskim przeszła gwałtowna nawałnica. - Do godziny 6, w piątek, 10 czerwca straż pożarna w woj. śląskim odnotowała 620 zdarzeń w związku z burzami i odpadami deszczu. Najwięcej interwencji strażacy prowadzili w pow. gliwickim, będzińskim, zawierciańskim i Piekarach Śląskich - tłumaczy mł. bryg. Aneta Gołębiowska, rzeczniczka prasowa Śląskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP.

W naszym powiecie najgorsza sytuacja była w Orzechu, gdzie uliczki zamieniły się w rwące potoki. Kilkanaście domów zostało zalanych w większości woda wypompowywana była z piwnic. Niestety jeden z domów poniósł poważne szkody.

Nie było alertu RCB

Przed ulewnymi opadami ostrzegał świętochłowicki meteorolog Damian Dąbrowski. Nikt jednak nie spodziewał się tak gwałtownej nawałnicy. Największe szkody poniósł jeden z domów w Orzechu. Budynek znajduje się w "dole" i nie posiada piwnicy. Woda w trakcie ulewy wlewała się z niebywała prędkością. Jak można się domyślić, nie była to źródlana woda, tylko wzbogacana o lokalną ziemię, śmieci i mnóstwo innych zanieczyszczeń. Żywioł tak szybko postępował, że Marek nie był w stanie zatamować jego źródła. Wyposażenie domu po prostu płynęło razem z nurtem.

Zalanie domu w Orzechu
pomagam.pl

Zalaniu uległy wszystkie meble, panele, ubrania, buty, sprzęty AGD. Jego dom został całkowicie zniszczony. Marek, który mieszka ze swoją schorowaną mamą został pozbawiony dachu nad głową. Na pomoc przyszli sąsiedzi, którzy zorganizowali nocleg dla jego mamy. Trener otrzymał propozycję noclegu u swoich sąsiadów, jednak odmówił. Wolał pozostać w swoim domu. Spędził noc na składanym łóżku, ofiarowanym przez gminę.

- Złożyliśmy panu Markowi propozycję noclegu w innym miejscu. Odmówił. Dodatkowo zapewniliśmy dwa osuszacze, które mają pomóc w walce z wilgocią. Gmina zapewniła także wywóz zniszczonych sprzętów i wyposażenia i jego utylizację. Przygotowujemy także wnioski o pomoc doraźną w ramach zarzadzania kryzysowego do Wojewody, a pracownicy gminnego OPS są w kontakcie aby udzielić innej niezbędnej pomocy - tłumaczy Marek Cyl, wójt gminy Świerklaniec.

Ściany prawdopodobnie nadają się do wyburzenia

Dom, w którym mieszka trener jest w katastrofalnym stanie. Ulewa podmyła fundamenty, ściany są mokre. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że pojawi się na nich grzyb. W najbliższych dniach zjawi się rzeczoznawca, który oszacuje koszt zaistniałych szkód.

- Obecnie nie wiadomo, co będzie najlepszym rozwiązaniem - wyburzenie ścian, osuszanie ich, czy rozbiórka całego domu. Czekamy na ogólną ocenę ekspertów - wyjaśnia organizatorka zbiórki.

Jedna z dobrych znajomych Marka postanowiła działać na własną rękę i założyła zbiórkę na stronie pomagam.pl. Każda osoba chętna może wpłacić na zbiórkę dowolną kwotę. Obecnie uzbierano już ponad 9 tysięcy z wyznaczonych 50. Zachęcamy do jej wsparcia, wystarczy kliknąć tutaj.

Subskrybuj piekary.info

google news icon